Wczorajszy
dzień przejdzie do historii szwedzkiej muzyki popularnej: w finale
tegorocznego konkursu Eurowizji w Baku po raz piąty w historii Szwecja
zajęła pierwsze miejsce. Oznacza to, że przyszłoroczny finał Eurowizji
odbędzie się właśnie u naszych zamorskich sąsiadów.
W Polsce ten festiwal piosenki nie podnosi szczególnie temperatury życia codziennego. Jednakże Szwedzi (jak to już było opisane) masowo gromadzą się przed telewizorami i śledzą zmagania swych faworytów.
Bohaterka z Azerbejdżanu znana jest jako Loreen.
Właściwe
imię piosenkarki to Lorine Zineb Noka Talhaoui. Artystka o
marokańsko-berberyjskich korzeniach urodziła się w Sztokholmie w 1983 roku. Tuż
potem rodzina wyprowadziła się do miasta Västerås (z którym związany był
m. in. ubiegłoroczny literacki noblista Tomas Tranströmer), gdzie Loreen spędziła większość swego życia.
Na
uwagę zasługuje fakt, iż piosenkarka nie nagrała jeszcze... żadnej
płyty! Do tej pory jej dyskografia składa się wyłącznie z singli.
Debiutancki (o ile jeszcze będzie można tak powiedzieć) krążek
długogrający zapowiadany jest dopiero na wrzesień tego roku.
Pierwsze
publiczne wystąpienia artystki miały miejsce w szwedzkim Idolu w 2004
roku. Oto próbka wokalnych możliwości piosenkarki z tamtego okresu:
Piosenkarka
zajęła w konkursie miejsce czwarte (określane czasami mianem
najgorszego, bo tuż pod podium). Wkrótce potem razem z formacją Rob
N’Raz Loreen nagrała singiel Snake:
Singiel
nie zawojował szwedzkiej sceny muzycznej i artystka wycofała się z
blasku fleszy. Powrót w światło jupiterów nastąpił dopiero w 2011 roku.
Loreen próbowała swoich sił w ubiegłorocznych szwedzkich eliminacjach do
konkursu Eurowizji z poniższą piosenką:
Widoczny powyżej image sceniczny jest, na marginesie, częściowo dziełem szwedzkiej projektantki polskiego pochodzenia, Bei Szenfeld. Utwór My heart is refusing me nie
przyniósł wprawdzie zwycięstwa w konkursie, lecz trafił pod szwedzkie
strzechy i przez 19 tygodni nie schodził z list przebojów. Kto wie, może
w eliminacjach do Eurowizji lepiej by poszło, gdyby artystka postawiła
na wersję akustyczną tego kawałka:
Na fali sukcesu światło dzienne ujrzał kolejny singiel artystki:
Powyższy
utwór nie zagrzał tym razem miejsca na liście przebojów – spadł po pięciu
tygodniach. Ponownie pojawia się wątpliwość, czy postawienie na wersję
akustyczną dałoby więcej? Oto materiał badawczy:
I, wreszcie, wczorajszy triumf w Baku:
Zadziwia mnie, że artystka z tak niewielkim dorobkiem
osiągnęła tak wiele. We współczesnym świecie jest to możliwe chyba tylko
w Szwecji:)
PS. Drugie miejsce zajął czarny koń festiwalu – rosyjskie Buranowskie Babuszki, które w Azerbejdżanie domagały się Party for everybody:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz