W związku z tym – porcja muzyki. Dziś – głos męski, którego właściciel nazywa się Lars Winnerbäck i wygląda tak:
Ten urodzony w 1975 roku muzyk wychował się w mieście Linköping. Pierwsze kroki w muzyce stawiał w licealnym zespole punkowym Snoddas. Jak na młodzieżową punkową ekipę przystało, chłopaki częściowo hołdowały najlepszym zasadom gatunku (zawartym w haśle trzy akordy, darcie mordy). Jednakże w twórczości kapeli można również dostrzec pewne nietypowe elementy kompozycyjne. Oto próbki:
Zespół rozpadł się po nagraniu dwóch kaset-demówek i jednej płyty. Lars na szczęście nie zasypiał gruszek w popiele i z marszu nagrał w 1996 roku, w wieku 21 lat, swą pierwszą solowa płytę Dans med svåra steg (Taniec z trudnymi krokami). Słychać tu zupełnie inną stylistykę, ot, chociażby w utworze o dojrzewaniu:
Lub też w zapisie pewnego związku damsko-męskiego:
Nadmienić trzeba, iż płyta ta nagrywana była w najtańszym studio w Linköping, a muzycy to grający za darmo przyjaciele artysty. Wynik okazał się całkiem zacny.
Druga płyta, Rusningstrafik (Ruch w godzinach szczytu), była już nagrana w warunkach bardziej korzystnych finansowo. Znalazł się na niej chociażby taki utwór o apatii:
Oraz dwie kompozycje o miejskiej melancholii, z których pierwsza jest wolna...
a druga – żywa:
Z kolei na następnym albumie, Med solen i ögonen (Ze słońcem w oczach) z 1998 roku, Winnerbäck w tekstach wciela się w kilkoro postaci płci obojga. Jedną z takich bohaterek jest nastoletnia nierozumiana przez mamę dziewczyna:
Z kolei poniższa piosenka opisuje nastrój młodzieży (znów!), tym razem męskiej, którzy czują, że świat jest u ich stóp:
Na płycie znalazł się również świetny duet Larsa z Idde Schultz, będący porównaniem szukania miłości do polowania na motyla:
Ostatni krążek artysty w minionym stuleciu, Kom (Przyjdź), również zawiera kilka perełek. Pierwsza z nich to ironiczne spojrzenie na wielkomiejskie życie w Sztokholmie:
Kolejny utwór jest żarliwym (w skandynawskim, oczywiście, tego słowa znaczeniu) wyznaniem miłosnym:
Inna z kolei kompozycja, nawiązując do szwedzkiego hymnu, okazuje się być umiarkowaną krytyką współczesnego szwedzkiego społeczeństwa:
Wreszcie, piosenka o tęsknocie i piciu grzańca na balkonie (idealne na przedwiosenny klimat):
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz