Swego czasu pisałem o sienkiewiczowskiej hipotezie, dotyczącej pochodzenia zwrotu szwedzki stół w polszczyźnie.
Dziś – również w duchu autora Potopu,
i to dosłowne: jedyny w swoim rodzaju Bronisław Maj, na benefisie bodaj najbardziej zasłużonego propagatora polskiej kultury w
Szwecji, tłumacza Andersa Bodegårda, zaprezentował kilka wycinków z Trylogii (pisanych – przypomnę – ku pokrzepieniu serc). Oto portret Szweda okiem Sienkiewicza:
Mam nadzieję, iż powyższy występ wprawi Was w dobry nastrój:)
Mielą szyszki sosnowe i podpłomyki żrą żywicą śmierdzące... Kwintesencja Szweda. Ja właśnie jestem przy lekturze "Wer die Kälte liebt. Skandinavien für Anfänger". Opis 5 letniego pobytu pewnego niemieckiego korespondenta telewizji ARD.
OdpowiedzUsuńJa z kolei przymierzam się do "Higienistów" Zaremby, lecz na razie jest kilka pilniejszych rzeczy w agendzie...
OdpowiedzUsuńCzytałam "Higienistów" w oryginale (pod tytułem "De rena och de andra") - interesująca lektura i dająca nieco do myślenia na temat szwedzkiego ducha...
OdpowiedzUsuńM.