Nowe stulecie (a nawet tysiąclecie) Winnerbäck przywitał albumem Singel (po polsku Singiel),
złośliwie nazywany przez resztę zespołu „najdroższym ogłoszeniem
towarzyskim na świecie”. Na ironię, w momencie wydania płyty Lars był
już usidlony przez wybrankę serca... Sam zaś krążek, co ciekawe,
nagrano w studio „na setkę”, czyli rejestrowano grę wszystkich muzyków jednocześnie, jakby na koncercie. Rzecz to rzadka w dzisiejszym przemyśle muzycznym. Słuchacze
docenili zabieg – Singel trafił
na pierwsze miejsce szwedzkiej listy przebojów. Choć przyznać muszę, iż dla mnie to na razie najsłabszy album Larsa...
Kolejny krążek, Söndermarken, powstał w Kopenhadze w hotelu „Ottilia" koło parku
Søndermarken – stąd, możemy domniemywać, artysta zaczerpnął pomysł na tytuł. Na fali sukcesu również i ta płyta trafiła
na pierwsze miejsce najlepiej sprzedających się albumów w Szwecji. Słychać wyraźnie wyciszenie muzyków oraz, ponownie, pewną melancholię. Över Gränsen by Lars Winnerbäck on Grooveshark
W
2004 roku Winnerbäck zdecydował się wydać płytę, na której z założenia
miał być jedynym muzykiem, lecz w trakcie realizacji dołączyli również
inni instrumentaliści. Album Vatten under broarna (Woda pod mostami)
już tradycyjnie wylądował na szczycie szwedzkich muzycznych
bestsellerów. Płyta promowana była przez trasę koncertową, na której
artysta po raz pierwszy występował samotnie na scenie. Tytuł tournée był znamienny: Stackars hela Sverige (Biedna cała Szwecja)... Cóż – może nazwa miała związek z narodzinami pierworodnego syna artysty w tymże roku... Jakikolwiek nastrój autora nie był, album powstał pierwszorzędny. Oto kilka próbek:
Kolejny album, Daugava z
2007 roku, był w warstwie tekstowej zainspirowany Europą Środkową i
Wschodnią, natomiast w sferze muzycznej – Irlandią (tam był nagrywany).
Osobiście uważam tę płytę za opus magnum artysty. W charakterze dowodu – piosenka o Krakowie:
Ostatnia piosenka, mimo, iż rozpoczyna się na irlandzką modłę, traktuje o
Rydze. Ot, taki eklektyzm. Na szczęście, nie samą Irlandią (nawet na
płycie o celtyckich korzeniach) człowiek żyje:
Miejsce na liście sprzedaży płyt – dla odmiany – pierwsze. Wart odnotowania jest fakt, iż cały dochód z wydanego po Daugavie singla Stimmor został przekazany na rzecz Amnesty International.
Wreszcie, ostatnia (na razie) płyta artysty o przydługawym tytule Tänk om jag ångrar mig, och sen ångrar mig igen (Wyobraź sobie, że zmieniam zdanie, a potem znów zmieniam zdanie) z 2009 roku również zawiera kilka ciekawych kompozycji.
Lars
Winnerbäck jest jednym z najbardziej znanych muzyków w Szwecji. I nic
to, że jego głos nie jest, delikatnie mówiąc, najmocniejszy. Nic to, że
muzycznie kompozycje opierają się raptem na kilku akordach. Ważne jest
przesłanie i trafiający w mentalność skandynawską klimat utworów.
Mam nadzieję, że powyższe dźwięki pomogą Wam lżej znieść czas oczekiwania na wiosnę.
Wiosna zbliża się wielkimi krokami: słońca coraz więcej, śnieg topnieje, bociany już w drodze (a pierwsze już nawet przyleciały!)...
W związku z tym – porcja muzyki. Dziś – głos męski, którego właściciel nazywa się Lars Winnerbäck i wygląda tak:
Ten urodzony w 1975 roku muzyk wychował się w mieście Linköping.
Pierwsze kroki w muzyce stawiał w licealnym zespole punkowym Snoddas. Jak na młodzieżową punkową ekipę przystało, chłopaki częściowo
hołdowały najlepszym zasadom gatunku (zawartym w haśle trzy akordy, darcie mordy). Jednakże w twórczości kapeli można również dostrzec pewne nietypowe elementy kompozycyjne. Oto próbki:
Zespół rozpadł się po nagraniu dwóch kaset-demówek i jednej płyty. Lars na szczęście nie zasypiał gruszek w popiele i z marszu nagrał w 1996 roku, w wieku 21 lat, swą pierwszą solowa płytę Dans med svåra steg (Taniec z trudnymi krokami). Słychać tu zupełnie inną stylistykę, ot, chociażby w utworze o dojrzewaniu:
Nadmienić
trzeba, iż płyta ta nagrywana była w najtańszym studio w Linköping, a
muzycy to grający za darmo przyjaciele artysty. Wynik okazał się całkiem
zacny.
Druga płyta, Rusningstrafik (Ruch w godzinach szczytu), była już nagrana w warunkach bardziej korzystnych finansowo. Znalazł się na niej chociażby taki utwór o apatii:
a druga – żywa: Höst på min planet by Lars Winnerbäck on Grooveshark
Z kolei na następnym albumie, Med solen i ögonen (Ze słońcem w oczach) z 1998 roku, Winnerbäck w tekstach wciela się w kilkoro postaci płci obojga. Jedną z takich bohaterek jest nastoletnia nierozumiana przez mamę dziewczyna:
Ostatni krążek artysty w minionym stuleciu, Kom (Przyjdź), również zawiera kilka perełek. Pierwsza z nich to ironiczne spojrzenie na wielkomiejskie życie w Sztokholmie:
Wczoraj ogłoszono wyniki tegorocznego konkursu na blog roku.
W trzecim etapie niniejsze łamy uzyskały 259 głosów, co przełożyło się na drugie miejsce w kategorii “Moje zainteresowania i pasje”. Niestety, Jury nie zakwalifikowało Światła z Północy do dalszego etapu.
Jednakże sama świadomość, iż wysłaliście, Czytelnicy, 570 SMS-ów, sprawia, że chylę przed Wami czoła. Czuję się zobowiązany do nieobniżania lotów.
Dziś,
w jakże piękny, walentynkowy dzień, przypadają pierwsze urodziny Światła z
Północy. Dokładnie rok temu opublikowany został pierwszy wpis o najbardziej szwedzkim mieście w Polsce.
Nasze swojskie Sto lat ma swój szwedzki odpowiednik w przyśpiewce Ja, må han leva. Tekst utworu jest równie skomplikowany, jak polski:
Ja, må han leva! Ja, må han leva! Ja, må han leva uti hundrade år! Javisst ska han leva! Javisst ska han leva! Javisst ska han leva uti hundrade år!
Czyli:
Niech nam żyje! Niech nam żyje! Niech nam żyje sto lat! Właśnie, niech żyje! Właśnie, niech żyje! Właśnie, niech żyje sto lat!
Czysta poezja.
Melodia
zbliżona do obecnej została zanotowana po raz pierwszy przez
szwedzkiego skalda-trubadura Carla Bellmana w 1765 roku. Muzyk słynął
z tego, że „pożyczał” kompozycje od innych twórców, więc nie jest znane
dokładne autorstwo piosenki.
Jak
Szwecja długa i szeroka, utwór ten towarzyszy wszelkiego rodzaju
urodzinom i innym jubileuszom. Jedyne modyfikacje to zaimek w środku:
han (on) może zmienić się na hon (ona) czy też de (oni).
Jeśli ktoś ma ochotę zagrać – proszę bardzo:
A oto kilka co ciekawszych wykonań. Wpierw – kanoniczne:
Tu – na nietypowym instrumentarium:
Tu – o tym, że życie w wieku stu lat nie musi wcale być usłane różami:
Tu – dla zwolenników cięższego grania:
Tu – dla miłośników stosunków szwedzko-japońskich:
Tu – dla potomków szwedzkich imigrantów w Ameryce: