Część
z PT Czytelników pamięta zapewne pochodzący z 2003 roku film fińskiego
reżysera Miki Ronkainena pokazywany w Polsce pt. Wrzeszczący faceci.
Dziś – poniekąd z okazji rozpoczęcia się w Gdyni bodaj największego
polskiego festiwalu muzycznego – co nieco o północnoskandynawskim szaleństwie i
zacięciu.
W
1987 roku niejaki Petri Sirviö podczas upojnego wieczoru w barze podjął
decyzję o założeniu męskiego zespołu wokalnego. Nie byłoby w tym nic
dziwnego, gdyby nie fakt, że ów swoiście rozumiany chór miał zajmować
się wcale nie śpiewem, lecz... wrzaskiem. W położonym pośrodku Finlandii
mieście Oulu powstał zatem jedyny w swoim rodzaju ansambl, który dzięki
zdecydowanie nieprzeciętnemu stopniowi odchylenia od normalności stał
się już żywą legendą.
Od pomysłu już tylko krok do zebrania grupy dwudziestu śmiałków oraz
rozpoczęcia wystepów. Dziś zespół Mieskuoro Huutajat liczy sobie trzydziestu członków i stał się już
nie tylko bohaterem wspomnianego filmu dokumentalnego, lecz także
jednym ze sztandarowych produktów eksportowych Finlandii (może na skale
nieco mniejszą, niż Nokia i Muminki, lecz mimo to rozpoznawalnym).
Kolektyw
wokalny słynie m. in. z obowiązkowego wykonywania podczas koncertów zagranicznych hymnów goszczącego kraju. Gwoli ścisłości
dodajmy, iż nie zawsze spotyka się to z aprobatą miejscowych... Oto
kilka co bardziej spektakularnych próbek chóralnych hymnów:
prezentowany już szwedzki:
śp. radziecki:
francuski (którego wykonanie było nieomal oprotestowane przez urzędników znad Sekwany):
amerykański:
Skoro
był hymn USA, to powinien być i wstęp do tamtejszej konstytucji (niech
pikanterii doda miejsce wykonania: nowojorskie MoMA):
W tymże kraju zdarzało im się również przeprowadzać rozmaite performance:
Tu Finowie komunikują nam, że są dobrzy:
A tu – fińska wersja Nad pięknym, modrym Dunajem:
Nie omieszkali również wykrzyczeć własnej wersji Waterloo Abby podczas jubileuszu półwiecza konkursu Eurowizji:
A na ziemi rosyjskiej śpiewają słynny radziecki evergreen popowy Пусть всегда будет солнце (Zawsze niech będzie słońce):
Petri
Sirviö nie jest bynajmniej mizoginem, gdyż niedawno został dyrygentem...
żeńskiego chóru krzyczących wokalistek pod nazwą Rooparit (Wrzeszczące).
Panie stanęły dokładnie na fińsko-szwedzkiej granicy i wykrzyczały
piosenkę Hooked on a feeling (tak, tę ze słynnym fragmentem uga-czaka-uga-uga). niestety, nie udało mi się dotrzeć do żadnych zapisów dźwiękowych wydarzenia, a jedynie do zdjęć:
I niech ktoś mi powie, że Skandynawia jest nudna...
PS. Dla chętnych: oficjalna strona oraz profil na Facebooku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz