sobota, 26 marca 2011

Words, words, words...

......a może raczej Letters, letters, letters.

Dziś co nieco o tym, jakie kombinacje liter ujrzeć można na szwedzkich drogach i bezdrożach, a konkretnie o tablicach rejestracyjnych na samochodach.

Do 1973 roku w Szwecji obowiązywał system podobny do naszego, w którym pierwsza litera oznaczała województwo, po czym następowało od jednej do pięciu cyfr. Sztokholm, jako stolica, otrzymał literę A, a Karlskronie, z kolei, przyporządkowana była litera K. Zgodnie z tradycją, w owym czasie pierwszy numer przypadał wojewodzie. Jedynie w mieście stołecznym jedynka zarezerwowana była dla Jego Wysokości – król zatem poruszał się autem z numerem A1. Ech, te nostalgiczne czasy sprzed epoki nowoczesnego terroryzmu...

System ten, istniejący od 1916 roku, powierzał prowadzenie rejestracji pojazdów każdemu województwu. Następujące nowe czasy wymagały jednakże nowych rozwiązań, dlatego też 38 lat temu Szwecja wprowadziła centralny rejestr numerów rejestracyjnych pojazdów. Zdecydowano się na nadawanie numerów w kolejności alfabetycznej, gdzie nowemu autu przydzielano pierwszy wolny numer: AAA 001, AAA 002 itp. Zdania Szwedów były – i nadal są – podzielone: część uważa, że taki system jest jak najbardziej pożądany, ponieważ uniemożliwia tworzenie się stereotypów (Ci z Värmlandii jeżdżą jak wariaci!). Inni z kolei mówią, że gdyby było wiadomo, czy ktoś jest zamiejscowy, możnaby takiej osobie pomóc, gdyby się np. zgubiła.

Język szwedzki obfituje w słowa trzyliterowe. Można zatem spodziewać się, że po ulicy jeździć będzie mnóstwo aut ze śmiesznymi słowami. Nic bardziej mylnego – Szwedzi w swej skrupulatności wytypowali wyrazy, które nie mogą znaleźć się na tablicy samochodu. Są to określenia obraźliwe (gruby, leniwy), nazwy własne (WWW, KKK) bądź słowa wulgarne (nie będę cytował) – na dziś dzień lista liczy 91 takich pozycji. Z kronikarskiej rzetelności nadmienię, iż jeszcze pół roku temu było tych słów o wiele więcej – jesienią 2010 roku zdecydowano o dopuszczeniu 61 kombinacji liter, które układały się w niegdyś zabronione wyrazy, jak np. drogi, nie, ona, dom.

Jednakże szwedzkie obostrzenia (bo chyba pod cenzurę to nie podpada) nie dotyczą języków obcych. Polacy, jadący do Szwecji, często mają podobne uczucia, jak obcokrajowcy w Polsce, widzący auto ze starą rejestracją województwa gdańskiego z literami GAY na początku. Oto dwie własne obserwacje (jakość licha, bo zdjęcia robione komórką):





Oczywiście, zobaczyć można również inne trzyliterowe słowa, lecz pozwolę sobie te przykłady zachować w domowym archiwum. 

I to nie przypadek, że na fotografiach znalazły się dwie szwedzkie marki samochodów. Szwedzka motoryzacja to, jednakże, temat na inny wpis.

PS. W sieci można sprawdzić kluczowe informacje o każdym zarejestrowanym w Szwecji samochodzie. Wystarczy odwiedzić stronę Urzędu Transportu Drogowego (Transportstyrelsen), wpisać numer rejestracyjny pojazdu, by dowiedzieć się chociażby o roku produkcji, liczbie właścicieli, wysokości należnego podatku, średnim spalaniu itp. Istny bicz na handlarzy, którym do głowy przyszłoby sprzedawać auta od pierwszego właściciela, garażowane, bezwypadkowe, a składające się w rzeczywistości z dwóch aut po czołowym zderzeniu. Dla zainteresowanych (po szwedzku): https://www21.vv.se/fordonsfraga/ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz